Media bez cenzury 🔞
Reklama: @instaszef 💸
Last updated 4 weeks, 1 day ago
Cenzura jest każdej że stron.Będę tu wrzucał ważne info .Mam nadzieję że przyczynię się w minimalnym stopniu dla dobra ludzi.Przedewszystkim nie szkodzić
Last updated 2 months, 2 weeks ago
Kolejny tekst to recenzja książki historycznej od Dawida Dynarowskiego.
- - -
Dawid Dynarowski - Recenzja książki "Zamach"
Do dnia dzisiejszego II wojna światowa jest tematem frapującym nie tylko dla historyków, ale również i dla przeciętnych czytelników. Znaczna część przyczynków, studiów, powieści dotyczy europejskiej pamięci związanej z tym okresem. Książka holenderskiego pisarza Harrego Mulischa wpisuje się w ten nurt. Autor należy do tego pokolenia, które kształtowało swoje doświadczenia w oparciu o traumatyczne przeżycia II wojny światowej, co powieść w specyficzny sposób stygmatyzuje.
Książka posiada przejrzystą strukturę. Składa się z prologu i pięciu epizodów. Punktem wyjściowym powieści jest zamach dokonany w Haarlemie w roku 1945 przez holenderski ruch oporu. Ofiarą był kolaborujący z Niemcami inspektor policji - Ploeg. Jego przeniesione zwłoki znaleziono przed jednym z domów zamieszkałym przez rodzinę Steenwijk. Ten fakt wywołał odwet ze strony Niemców. Z całej represjonowanej przez hitlerowców rodziny przeżył tylko najmłodszy Anton. I to wydarzenie stało się centralnym punktem powieści do którego wszystkie później opisywane wydarzenia nawiązują. Anton, pomimo demonstrowanej na zewnątrz obojętności wobec przeszłości, nie może się od niej uwolnić. W ciągu swojego życia, co rusz napotyka osoby, które związane były w różny sposób z tragicznym wydarzeniem roku 1945. Są to członkowie ruchu oporu, którzy dokonali zamachu, syn zamordowanego faszystowskiego kolaboranta, współlokatorzy, w tym również osoba, która przenosiła ciało zamordowanego inspektora.
Do niewątpliwych plusów książki należy zaliczyć wszechstronną wiedzę autora. Orientuje się on nie tylko w wydarzeniach i realiach wojny na Zachodzie, ale również wykazuje dużą znajomość rzeczywistości Europy Środkowo – Wschodniej. Najlepszym tego przykładem jest świadomość różnicy w karze za to samo przestępstwo w Holandii, a w Polsce. To rzadka cecha zachodnich intelektualistów, którzy częstokroć wykazują się w tej materii rażącą niewiedzą. Rozwijająca się akcja powieści uzupełnia naszą wiedzę o traumatycznym wydarzeniu stopniowo odsłaniając motywy zaangażowanych osób.
Są one mocno zindywidualizowane i zależne od pozycji zajmowanej przez te osoby nie tylko w trakcie wojny, ale i również po niej. Przykładem dobrze ilustrującym problem jest postać Cora Takesa ps. Gijs. Wykonał on wiele wyroków śmierci na zdrajcach i kolaborantach hitlerowskich, w tym i na Ploegu. W rozmowie z Antonem usprawiedliwiał swoje działanie wyższą racją – ochroną innych ludzi, których mógł skrzywdzić Ploeg. Odwieczny aspekt sprawiedliwości nie był dla niego również bez znaczenia. Za popełnione przewiny zawsze należy wymierzyć karę. Z kolei inna osoba Karin Korteweg, która wraz ze swoim ojcem przeniosła ciało inspektora pod dom Antona stwierdziła, że ojciec jej śmierci się nie obawiał, ponieważ Niemcy represjonując Holendrów nie robili tego co na Wschodzie. Jedyną jego motywacją była chęć uchronienia swojej kolekcji gadów. Motywacje można mnożyć. Harry Mulisch pokazuje jak różne, często sprzeczne, poważne i błahe, a nawet irracjonalne mogą być argumenty uzasadniające podjętą decyzję. Często daleko im do oczekiwanych i pożądanych postaw.
Interesujący jest również sposób przedstawienia wydarzeń powojennych w Europie. Dzieją się one niejako w tle, w cieniu głównego wątku. Niemniej są pokazane postawy wobec: wojen w Korei i Wietnamie, rosnących w siłę komunistów i ruchu na rzecz rozbrojenia nuklearnego. Występuje tu pełna polaryzacja poglądów. Jedni uważają Amerykanów za kolejne wcielenie faszyzmu. Drudzy chcą walki z komunizmem. Jeszcze inni angażują się w idealistyczne projekty. Dostajemy panoramę ludzkich postaw w nowoczesnym świecie, gdzie każdy może mieć własne zdanie. Nie ma wielkich projektów spajających całe społeczeństwa, nie ma zbiorowości jako jedności, liczą się jedynie indywidualne odczucia.
I kolejny Szturmowy debiut, czyli znów o imigrantach...
- - -
Mścisław - Inżynieria przestępcza, czyli o problemach z imigrantami słów kilka
Powoli zaczynamy doganiać Zachód, co rząd „uśmiechniętej Polski” objął sobie za jeden z priorytetów. Czy oznacza to, że niedługo będziemy godnie zarabiać, a nasza służba zdrowia jest coraz lepsza? A tego to nie powiedziałem. Doganiamy Zachód, ale niekoniecznie tam gdzie trzeba, wręcz tam, gdzie nie powinniśmy. Ślepo małpujemy trendy współczesnej Europy, przekształcamy naszą moralność na liberalną modłę, wyzbywamy się wolności słowa by przypadkiem nie urazić jakiejś mniejszości i ściągamy na naszą ziemię coraz więcej imigrantów, co już zaczęło odbijać nam się czkawką. Właśnie na tej ostatniej kwestii chciałbym się w tym krótkim tekście skupić.
Przyjmując cudzoziemców, szczególnie z krajów odległych nam kulturowo ściągnęliśmy na siebie również widmo większej przestępczości. Poświęciliśmy własne bezpieczeństwo kosztem napływu tzw. „inżynierów”, którzy zdaniem liberałów w magiczny sposób uratują naszą gospodarkę i demografię. Coraz większym problemem staje się przestępczość Gruzinów, na której przedstawienie można by poświęcić oddzielny artykuł. Pomimo stosunkowo małej liczebności odpowiadają oni za 1/9 przestępstw popełnionych przez cudzoziemców. Tworzą gangi atakujące Polaków, a popularne piekarnie gruzińskie często służą za pralnie brudnych pieniędzy.
W Polskich więzieniach przebywa obecnie dwa razy więcej obcokrajowców niż jeszcze w roku 2020. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby przewidzieć, że liczba ta w najbliższych latach będzie tylko rosnąć. Coraz częściej, pomimo prób zamiecenia tego pod dywan przez mainstreamowe media, słyszymy o brutalnych napaściach dokonanych przez imigrantów, często tych legalnych, wychwalanych pod niebiosa przez liberałów i „psiembiorców”, którzy wolą sobie ściągnąć do pracy pana Ahmeda niż zapłacić godną pensję rodakowi. Bolesnym, acz otrzeźwiającym przykładem niech będzie Śrem, w którym kilku przybyszy z Ameryki Południowej skatowało dwóch Polaków z użyciem tzw. „tulipanów”. Tragikomizmu całej sytuacji dodaje fakt, że tylko jeden z pięciu napastników został po tej sytuacji aresztowany (wyobraźcie sobie co by było gdyby role były tutaj odwrócone). Alarmujące jest to, że do takich sytuacji dochodzi już nie tylko w dużych miastach, ale jak pokazuje ten przykład również w mniejszych miejscowościach.
Śrem to tylko kropla w morzu przestępczości jakiej codzień dopuszczają się w naszym kraju cudzoziemcy, która jest jednym z większych, acz nie jedynym problemem, który rodzi imigracja. Negatywny wpływ na rynek pracy, przez który w relacjach pracodawca-pracownik ten drugi jest na jeszcze bardziej przegranej pozycji, niszczenie struktury etnicznej narodu, wzmagające się napięcia i konflikty na tle kulturowym czy z czasem chęć wpływu cudzoziemców na politykę państwa, w którym przebywają to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Odpowiedzią na te problemy nie może być miękka postawa lib-prawicy, która co prawda słusznie przeciwstawia się napływowi nielegalnych nachodźców, jednak istotę problemu widzi w ich nielegalności, błędnie go diagnozując. Jedynym wyjściem, by nie podzielić losu Niemiec czy Francji jest twarda nacjonalistyczna postawa ograniczająca jakąkolwiek imigrację do minimum i całkowicie blokująca tą z krajów pozaeuropejskich. W końcu czy kiedy taki przybysz zgwałci twoją córkę/żonę/matkę będziesz roztrząsał nad tym czy był on tu legalnie, czy był on muzułmaninem czy katolikiem czy niewierzącym? System już sobie nie radzi (albo nie chce) z szalejącymi na ulicach naszych miast obcokrajowcami, czego objawem są oddolnie organizowane patrole obywatelskie, które w normalnie funkcjonującym kraju nie były potrzebne. Zastanówmy się więc czy imigracja, nawet ta „dobra” legalna przyniesie naszemu społeczeństwu jakiekolwiek wymierne korzyści wobec swoich licznych negatywnych konsekwencji i czy chcemy, by defekujący do wody w Dolinie Trzech Stawów murzyn był symbolem nowej rzeczywistości, w której przyjdzie nam żyć.
To jak to jest z tą zmianą czasu - potrzebna, czy nie? Wyjaśnia Adrianna Gąsiorek.
- - -
Adrianna Gąsiorek - Zmiana czasu w Polsce: relikt czy praktyczne rozwiązanie?
Zmiana czasu, odbywająca się w Polsce od lat 70., to zagadnienie, które budzi wiele emocji i kontrowersji. Dwa razy do roku przestawiamy zegarki o godzinę, przechodząc z czasu zimowego na letni i odwrotnie. Choć może się wydawać, że to mało istotna zmiana, z punktu widzenia jednostki i społeczeństwa niesie za sobą liczne konsekwencje, zarówno psychologiczne, jak i praktyczne. Pytanie, czy nadal ma ona sens, staje się coraz bardziej aktualne, zwłaszcza że zmiana czasu coraz częściej traktowana jest jako przestarzała procedura, niewnosząca rzeczywistej wartości dla współczesnej gospodarki.
Historia i przyczyny zmiany czasu
Zmiana czasu ma swoje korzenie w okresie I wojny światowej, kiedy to z powodu niedoboru energii wprowadzono przestawianie zegarków, aby lepiej wykorzystywać światło dzienne. Idea polegała na tym, by czas pracy ludzi pokrywał się z okresem maksymalnej ilości światła słonecznego, co miało pomóc w oszczędzaniu zasobów. W Polsce i wielu innych krajach, zwłaszcza w Europie, zmiana czasu stała się normą już po II wojnie światowej i wciąż jest kontynuowana. Jednak współczesne realia różnią się znacznie od tych sprzed niemal stu lat. Rozwój technologii, automatyzacja oraz zmiana modelu pracy – z wieloma osobami pracującymi elastycznie lub zdalnie – poddają w wątpliwość zasadność zmiany czasu. Czy nadal potrzebujemy tego systemu, aby funkcjonować efektywnie?
Kto jeszcze zmienia czas, a kto już zrezygnował?
Nie tylko Polska nadal stosuje zmiany czasu. Cała Unia Europejska przestawia zegarki dwa razy do roku, choć w ostatnich latach pojawiły się głosy sugerujące zniesienie tej praktyki. W 2019 roku Parlament Europejski przegłosował propozycję likwidacji zmian czasu, dając państwom członkowskim możliwość wyboru jednego stałego czasu, jednak formalnie decyzja ta nie została jeszcze wdrożona. Spoza Europy zmiany czasu stosują m.in. Stany Zjednoczone, Kanada oraz kilka krajów Ameryki Południowej i Azji. Jednak liczne państwa, w tym Japonia, Indie i Chiny, nie dokonują przestawiania zegarków, utrzymując jeden czas przez cały rok. Ciekawym przykładem jest też Rosja, która w 2011 roku zdecydowała się zrezygnować z czasu zimowego, jednak już kilka lat później zmieniła tę decyzję, przywracając czas stały.
Korzyści a koszty
Zmiana czasu początkowo była uzasadniana oszczędnością energii, jednak współczesne badania dowodzą, że efekt ten jest minimalny. W dobie wszechobecnej elektryczności, oświetlenia LED i zmienionego modelu pracy, który często nie zależy od pory dnia, oszczędność energii jest praktycznie niezauważalna. W rzeczywistości, zmiana czasu może przynosić więcej strat niż korzyści. Zaburzenia rytmu dobowego, które występują zwłaszcza podczas przejścia z czasu zimowego na letni, mogą negatywnie wpływać na zdrowie i samopoczucie ludzi, prowadząc do większej liczby wypadków drogowych, problemów ze snem i spadku wydajności pracy. Ostatnie badania wykazały, że zmiana czasu może zwiększyć ryzyko wystąpienia zawałów serca oraz depresji sezonowej, co poddaje w wątpliwość zasadność tego systemu.
W kontekście gospodarki można by założyć, że zmiana czasu wciąż pomaga koordynować działalność w różnych strefach czasowych, jednak w praktyce korzyści te są znikome. Główne systemy informatyczne, giełdy i banki działają na zasadzie zunifikowanych stref czasowych, niezależnie od czasu lokalnego. Ponadto, gospodarka globalna, która wymaga całodobowej dostępności, opiera się głównie na elastycznych godzinach pracy. Argument o korzyściach dla sektora energetycznego, kiedyś istotny, traci znaczenie z powodu rosnącego udziału odnawialnych źródeł energii i nowoczesnych systemów zarządzania energią.
Absurd logistyczny – pociągi i inne anomalie
Wszyscy wspieramy!
Media bez cenzury 🔞
Reklama: @instaszef 💸
Last updated 4 weeks, 1 day ago
Cenzura jest każdej że stron.Będę tu wrzucał ważne info .Mam nadzieję że przyczynię się w minimalnym stopniu dla dobra ludzi.Przedewszystkim nie szkodzić
Last updated 2 months, 2 weeks ago