Media bez cenzury 🔞
Reklama: @instaszef 💸
Last updated 4 weeks, 1 day ago
Cenzura jest każdej że stron.Będę tu wrzucał ważne info .Mam nadzieję że przyczynię się w minimalnym stopniu dla dobra ludzi.Przedewszystkim nie szkodzić
Last updated 2 months, 2 weeks ago
? Statek kosmiczny Boeing Starliner odłączył się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i powraca na Ziemię po trzech miesiącach bez załogi na pokładzie.
? W piątek startuje misja Polaris Dawn.
Nieudane lądowanie pierwszego członu rakiety Falcon 9, a następnie niekorzystne warunki pogodowe sprawiły, że o tydzień opóźnił się start prywatnej misji kosmicznej Polaris Dawn. Wszystko wskazuje jednak na to, że Jared Isaacman nie będzie musiał za długo czekać na swój spacer kosmiczny.
Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) pozwoliła już SpaceX wysyłać kolejne Falcony 9 w przestrzeń kosmiczną. W ostatnich dniach firma Elona Muska nie marnowała zatem czasu i wysłała już kilka pakietów satelitów Starlink na orbitę okołoziemską.
Teraz przyszedł czas na wysłanie w przestrzeń kosmiczną statku Crew Dragon Resilience z załogą misji Polaris Dawn. Aktualne informacje mówią o tym, że już w piątek o godzinie 9:33 polskiego czasu otworzy się trwające cztery godziny okno startowe. Jeżeli do tego czasu nie pojawią się żadne okoliczności, Falcon 9 wyniesie statek Resilience z Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego w podróż na orbitę. Gdyby pojawiły się jakieś trudności, alternatywne daty startu zaplanowane są także na sobotę i niedzielę.
W ramach misji Polaris Dawn Jared Isaacman wraz z trójką innych turystów oddali się od Ziemi na odległość 1400 kilometrów. Warto wspomnieć, że cała załoga tym samym oddali się bardziej od Ziemi niż ktokolwiek inny od czasów programu załogowych misji księżycowych Apollo.
To jednak będzie dopiero początek tej fenomenalnej misji. W ciągu trzech pierwszych dni dwie osoby z załogi statku wykonają pierwszy w historii cywilny spacer kosmiczny na zewnątrz statku kosmicznego. Turystów kosmicznych dotąd było już całkiem sporo, ale spacery kosmiczne do teraz zarezerwowane były tylko dla zawodowych astronomów.
Zważając na to, że jest to misja komercyjna, z pewnością będziemy mieli okazję obejrzeć fenomenalne nagrania i zdjęcia wykonane podczas spaceru kosmicznego.
Jared Isaacman ewidentnie odczuwa nieodparte przyciąganie ze strony przestrzeni kosmicznej. Polaris Dawn jest bowiem już drugą po Inspiration4 misją kosmiczną w całości sfinansowaną przez niego z prywatnych środków. Co więcej, nie jest to ostatnia misja tego typu. Finansowany przez Isaacmana program Polaris ma się składać co najmniej z trzech misji, przy czym ostatnia misja będzie pierwszą misją załogową realizowaną na pokładzie Starshipa.
? Nowa rakieta Bezosa gotowa do dziewiczego lotu.
Blue Origin poinformował o planowanej dacie startu ich nowej rakiety. Jeżeli wszystko odbędzie się zgodnie z planem, New Glenn wzniesie się już 13 października. Do startu dojdzie na kosmodromie w Centrum Kosmicznym Kennedy'ego na Florydzie. Będzie to jednocześnie pierwszy (poza testowymi) lot nowej rakiety Jeffa Bezosa. Gotowość New Glenn nie jest taka oczywista, podczas niedawnych testów napotkano kilka poważnych problemów. Podczas testów wytrzymałościowych jej górny człon eksplodował. Z kolei w dolnej części doszło do implozji, co miało być bezpośrednim skutkiem braku odpowiednich zaworów bezpieczeństwa.
Blue Origin zawiesił sobie wysoko poprzeczkę, gdyż pierwszym celem New Glenn jest Mars. W ramach misji EscaPADE dostarczy na orbitę wokół Marsa specjalnych satelitów typu CubeSat. Będą one orbitować wokół czerwonej planety w taki sposób, by jednocześnie przeprowadzały pomiary w dwóch różnych punktach magnetosfery. Dzięki temu naukowcy będą mogli uzyskać trójwymiarowy obraz procesów zachodzących w magnetosferze Marsa.
Misja EscaPADE (ang. Escape and Plasma Acceleration and Dynamics Explorers) jest częścią programu NASA o nazwie Small Innovative Missions for Planetary Exploration (SIMPLEx). Misja ma na celu zbadanie, jak energia i wiatr słoneczny wpływają na atmosferę Marsa. A dokładniej chodzi o zrozumienie procesów, które prowadzą do ucieczki cząsteczek atmosferycznych w przestrzeń kosmiczną. Jest to kluczowe jeżeli chcemy dowiedzieć się więcej o tym, w jaki sposób Mars utracił dużą część swojej atmosfery na przestrzeni miliardów lat. Pamiętajmy, że powłoka gazowa otaczająca Czerwoną Planetę jest cienka i rzadka. Stanowi około 1% ziemskiej. Tymczasem szacunki wskazują, że w przeszłości mogła być gęstsza od naszej i zawierać więcej tlenu.
Jeżeli chodzi o samą rakietę New Glenn, to jej debiut początkowo planowany był na rok 2020, lecz co rusz przekładano start. Mamy 2024 rok, a rakieta nadal nie została wystrzelona. New Glenn została zaprojektowana jako rakieta dwustopniowa z możliwością dodania trzeciego stopnia, co zwiększyłoby jej zasięg. Sam pierwszy stopień ma wysokość 57, a całość 98 metrów. Rakieta wykorzystuje autorskie silniki Blue Origin BE-4 zasilane ciekłym metanem (LNG) i ciekłym tlenem (LOX).
Ważną cechą nowej rakiety Jeffa Bezosa jest to, że pierwszy stopień można wykorzystać wielokrotnie. Podobnie jak rakieta New Shepard, która jest mniejszym, suborbitalnym pojazdem firmy Blue Origin, pierwszy stopień New Glenn ma być odzyskiwany i wykorzystywany wielokrotnie. Będzie lądować na platformie na oceanie, podobnie jak robi to rakieta Falcon 9 firmy SpaceX.
? Chiny zaliczyły kluczowy test przed załogową misją na Księżyc
Inżynierowie w Chinach przeprowadzili udany test silników do rakiety Chang Zheng 10, która zostanie wykorzystana w przyszłej misji lądowania tajkonautów na Księżycu. Zgodnie z harmonogramem, lot na Srebrny Glob powinien odbyć się przed 2030 r.
Próba polegała na jednoczesnym uruchomieniu trzech silników YF-100K, które znajdą się w pierwszym stopniu systemu nośnego. Zgodnie z informacjami podanymi przez China Academy of Launch Vehicle Technology (CALT), jednostki „uruchomiły się normalnie, działały stabilnie i wyłączyły się zgodnie z harmonogramem”. Wyemitowany ciąg był równy 382 ton. YF-100K są określane jako najmocniejsze silniki rakietowe, którymi dysponują chińscy inżynierowie. Jednostki są ulepszoną wersją YF-100, które z kolei znajdują się w obecnie najpotężniejszym chińskim systemie nośnym - Chang Zheng 5.
YF-100K wykorzystują mieszankę paliwową kerozyny oraz ciekłego tlenu, a ich projekt zakłada zdolność pojedynczego wygenerowania ciągu o wartości około 130 ton. Warto dodać, że pod koniec kwietnia br. Chińczycy testowo uruchomili cztery silniki YF-100K, o łącznym ciągu 500 ton. Również w tym przypadku próba została okrzyknięta sukcesem.
Państwo Środka planuje zrealizować misję lądowania tajkonautów na Księżycu przed 2030 r., a szczególnie zanim dokonają tego Stany Zjednoczone. Obecny plan zakłada wysłanie dwóch rakiet nośnych Chang Zheng 10, które wyniosą oddzielnie statek kosmiczny Mengzhou z trzyosobową załogą oraz lądownik Lanyue.
Pojazdy wejdą na orbitę księżycową, gdzie nastąpi dokowanie technologii. Następnie dwójka tajkonautów z kapsuły przejdą do lądownika, który uda się na powierzchnię Srebrnego Globu na około 6 godzin, aby następnie powrócić do statku kosmicznego.
System nośny Chang Zheng 10 to trzystopniowa rakieta nośna mierząca 92,5 m oraz średnicy około 5 m. Pierwszy stopień będzie obejmować 7 silników YF-100K, podobnie jak dwa boostery dołączone do tego segmentu. W drugim stopniu znajdzie się para YF-100M - przystosowanych do działania w próżni. Trzeci stopień będzie napędzany trzema YF-75E, które wykorzystują już mieszankę ciekłego wodoru i ciekłego tlenu. Docelowo rakieta będzie w stanie wynieść w stronę Księżyca 27 ton ładunku.
**?Prezentacja pierwszego polskiego satelity do radarowego obrazowania geoprzestrzennego SAR**
W środę, 19 czerwca br. w Warszawie odbędzie się wydarzenie, organizowane przez Eycore, poświęcone prezentacji pierwszego polskiego satelity radarowego obrazowania geoprzestrzennego SAR oraz nawiązaniu współpracy pomiędzy Eycore a Creotech Instruments.
Eycore Sp. z o. o. to polska firma z branży technologii kosmicznych z siedzibą w Gdańsku, specjalizująca się w technologii radarowej do zastosowań kosmicznych. Działalność firmy oparta jest o zespół naukowców i inżynierów wykształconych na polskich uczelniach technicznych, z bogatym doświadczeniem w projektowaniu i konstruowaniu zaawansowanych rozwiązań technologii radarowej (także klasy wojskowej), oraz osoby z wieloletnim doświadczeniem w przemyśle kosmicznym i obronnym. Zasadniczą misją Eycore jest zapewnienie globalnego dostępu do technologii SAR tym, którzy jej najbardziej potrzebują.
Prezentacja będzie podsumowaniem trzech lat ciężkiej pracy i intensywnych badań, które zostaną zakończone umieszczeniem zaawansowanego systemu radarowego, zintegrowanego z mikrosatelitą, na niskiej orbicie okołoziemskiej, już w ostatnim kwartale przyszłego roku.
Działalność Eycore bazuje na wiedzy i doświadczeniu twórców spółki APS, największego polskiego producenta systemów antydronowych.
Creotech Instruments to największa polska firma branży kosmicznej, wiodący producent systemów, podzespołów oraz zaawansowanej elektroniki wykorzystywanej w systemach satelitarnych. W tym roku, opracowany przez Spółkę satelita obserwacyjny EagleEye, oparty na autorskiej platformie HyperSat, zostanie wyniesiony na orbitę okołoziemską.
? NASA oddycha z ulgą. Voyager 1 wrócił do siebie i leci dalej
Naukowcy w NASA odetchnęli z ulgą. Sonda Voyager 1 znów przesyła informacje z dalekiego kosmosu.
Sonda Voyager 1 to już weteran badań kosmicznych. Sprzęt ruszył w podróż w 1977 roku. Misja Voyager niezmiennie jest najdalszą podróżą obiektu wykonanego przez człowieka i najdłuższą misją kosmiczną NASA.
W listopadzie 2023 Voyager 1 zaliczył pierwszą awarię. Sonda przestała przesyłać do NASA informacje zebrane przez liczne instrumenty naukowe. Częściowo udało się rozwiązać problem w kwietniu 2024, ale sonda bełkotała bez ładu i składu. Naukowcy wydali polecenie, by urządzenie nadawało dane diagnostyczne. W maju 2024 sonda została ponownie przełączona w tryb nadawania danych naukowych z instrumentów badawczych. Dwa z czterech wróciły do pracy.
Po kolejnym miesiącu prac NASA powiadomiła, że już wszystkie cztery działają poprawnie, a do agencji spływają użyteczne informacje o polach magnetycznych, falach plazmy i cząsteczkach przemierzających kosmos. Wygląda na to, że naukowcom kolejny raz udało się przedłużyć czas trwania niesamowitej misji.
Sonda wymaga jeszcze trochę pracy, by usunąć skutki awarii. Potrzebna jest między innymi synchronizacja oprogramowania mierzącego czas, działającego na trzech komputerach urządzenia. To niezbędne, by działające na sondzie programy wykonywały polecenia w odpowiednim momencie. Trzeba też sprawdzić system zapisu danych o falach plazmy. Te informacje są wysyłane na Ziemię tylko dwa razy w roku. Reszta danych transmitowana jest natychmiast po zarejestrowaniu i nie jest archiwizowana na sondzie.
Voyager 1 i Voyager 2 to jedyny zestaw narzędzi do badania przestrzeni międzygwiezdnej, jakim obecnie dysponujemy. Jak dotąd tylko one zostały skutecznie wysłane poza heliosferę – ogromny bąbel pól magnetycznych i strumieni plazmy, otaczający Układ Słoneczny. Voyager 1 znajduje się obecnie ponad 24 miliardy kilometrów od Ziemi, Voyager 2 zaś przemierzył już 20 miliardów kilometrów. Sondy przeleciały obok Jowisza i Saturna, Voyager 2 „odwiedził’ również Urana i Neptuna.
? Cień zaćmienia słońca na powierzchni Ziemi z satelity Sen ETV-A1, który jest wyposażony w kamery UHD, które transmitują z orbity online wideo 4K w ramach płatnej usługi firmy
Urządzenie zostało wystrzelone przez SpaceX w ramach misji Transporter-3 w 2022 roku.
? Polska staje do wyścigu o własne siły kosmiczne. "Miniaturyzacja technologii"
Z ostatnich amerykańskich doniesień wynika, że Rosja ma w planach rozmieszczenie w kosmosie nuklearnego systemu antysatelitarnego.Stany Zjednoczone uważają, że Rosja opracowuje kosmiczną broń nuklearną zdolną do niszczenia całych sieci satelitów. A co najmniej jeden satelita związany z tym programem - COSMOS 2553 - już znajduje się na orbicie. Wystrzelony w połowie maja rosyjski COSMOS 2576 nie zbliżył się co prawda do żadnego amerykańskiego satelity, ale analitycy zaobserwowali, że znajduje się na tej samej orbicie, co wystrzelony w kwietniu 2021 roku USA 314.
Kosmos będzie elementem konfrontacji konwencjonalnej, bo już dziś celem przeciwnika jest ograniczenie dostępu i funkcjonalności wielu urządzeń, tj. fałszowanie sygnałów i ich zakłócanie - zapewnił pułkownik Marcin Mazur,wiceprezes Polskiej Agencji Kosmicznej, specjalista od obronności i bezpieczeństwa odpowiedzialny za wdrożenie polskiej strategii kosmicznej.
Polskie siły kosmiczne na wzór amerykańskich?
Kiedyś kosmos zarezerwowany był dla dużych państw, które były w stanie budować satelity duże, półtonowe, tonowe, dwutonowe, i wynosić je w przestrzeń. Dziś przy miniaturyzacji technologii i komercjalizacji jesteśmy w stanie w wielu częściach świata, w tym w Polsce, budować dużo mniejsze platformy. I to praktycznie sami - zapewnił, przywołując jeden z projektów.
Ten zakłada budowę konstelacji mikrosatelitów o wadze ok. 50 kg, które "dostarczą zobrazowania na poziomie 1 metra". - 15-20 lat temu to było niemożliwe. Takie rozdzielczości były zarezerwowane dla dużo większych platform - podkreślił. Polskie siły zbrojne już teraz korzystają z zasobów kosmicznych - mają dostęp do platform sojuszników nierzadko od kilku lat. - A za ponad dwa lata będą formalnym właścicielem dwóch pierwszych satelitów, zgodnie z ogłoszonym zakupem satelitów obserwacji ziemi. W konsekwencji będę odpowiedzialne za ich pozycje, ale też wykrywanie potencjalnych zagrożeń, w tym ryzyka, które pojawi się w przestrzeni kosmicznej - unikania kolizji z krążącymi tam śmieciami czy reagowanie na użycie broni antysatelitarnej .
? W najbliższych godzinach Ziemię minie iście gigantyczna asteroida, której rozmiary szacuje się średnio na ponad 400 m średnicy. Ta ogromna kosmiczna skała minie na szczęście naszą planetę, ale to dobra okazja, aby sprawdzić, czym grozi uderzenie tak dużej asteroidy.
Obiekt może być mniejszy, ale może być też jeszcze większy — mówi się nawet o 750-metrowej skale. Na szczęście asteroida minie nas jutro w bezpiecznej odległości ponad 7 mln km, natomiast w ramach ciekawostki warto sprawdzić, co by się stało, gdyby uderzyła ona w Ziemię.
Uderzenie asteroidy o średnicy 420 m utworzyłoby krater o głębokości 600, wybuch wytworzyłby też kulę ognia o średnicy 18 km. W promieniu 80 km od uderzenia zapaliłby się ubrania, a drzewa stanęłyby w płomieniach aż 160 km od eksplozji. Ludzie ginęliby nie tylko od samej eksplozji, ale też od potężnej fali uderzeniowej uszkadzającej organy wewnętrzne w promieniu 50 km i bębenki uszne w promieniu 70 km.
Do tego trzeba dodać też jeszcze trzęsienie ziemi o sile 7,4 st. odczuwalne w odległości prawie 300 km oraz ogromną wichurę wiejącą z prędkością 4 km/sek. i równającą z ziemią budynki w odległości nawet 160 km. Jak widać, można się tylko cieszyć, że tego typu kolizje asteroid z Ziemią następują średnio raz na 220 tys. lat.
Media bez cenzury 🔞
Reklama: @instaszef 💸
Last updated 4 weeks, 1 day ago
Cenzura jest każdej że stron.Będę tu wrzucał ważne info .Mam nadzieję że przyczynię się w minimalnym stopniu dla dobra ludzi.Przedewszystkim nie szkodzić
Last updated 2 months, 2 weeks ago